lata 1963-1980
Urodzenie
się w szlacheckiej rodzinie równało się z oddaniem swojego
życia w czyjeś ręce. Jeśli wychowywano cię w jednej z nich, dobrze wiedziałeś,
że prędzej czy później będziesz musiał pogodzić się z brakiem wolnej woli.
Zazwyczaj był to wiek ośmiu lat. Czystokrwiste dzieci, bo tak
mówiono na nas w towarzystwie, były wtedy wprowadzane w życie swojej rodziny,
mogły brać udział w uroczystych obiadach i galach. Ja straciłam kontrolę nad
własnym dużo wcześniej.
Od
dziecka powtarzano mi, że nie urodziłam się bez powodu. Moja egzystencja miała
jakiś większy, nieznany cel, który musiał się dopełnić. Wpajano mi wartości,
które powinnam cenić i zachowania, jakie powinnam przejawiać, decydowano o
każdym postawionym przeze mnie kroku.
Wychowywały
mnie służki. Przez kilka pierwszych lat żyłam jak w niebie. Nie szczędzono mi
dziecięcych rozkoszy. W końcu urocze szkraby były
wizytówką każdego szanującego się rodu. Dopiero w wieku pięciu lat
postawiono mnie przed faktem dokonanym – miałam żyć według tego, co wybrali dla
mnie rodzice.
Wiele
czasu zajęło przekształcenie dziecięcego umysłu, przyzwyczajonego do gier i
zabaw, na tyle, bym zachowywała się tak, jak na członka mojego rodu przystało.
Uczono mnie manier i zasad, a wszystko po to, by każde przewinienie srogo
karać. Mimo to nie uważałam dzieciństwa za przykre. Do końca kochałam swoją
rodzinę, nawet jeśli moje życie przeplecione było cierpieniem. Może dlatego, że
innego nie znałam.
W wieku
ośmiu lat zabrano mnie na pierwszy uroczysty obiad. Do tej pory przebywałam
głównie w dworku, w którym się wychowałam, czas spędzając na prywatnych
lekcjach i zabawach z moją starszą siostrą i trójką kuzynów. Przygotowywano
mnie na to wydarzenie bardzo długo, starając się, bym nie przyniosła hańby
swojej rodzinie. Ophelie przeżyła to trzy lata wcześniej. W duchu zawsze
dziękowałam Bogu za to, że była tak blisko. Bez niej prawdopodobnie nie dałabym
rady. To ona wprowadziła mnie w świat obcych zasad, starając się, bym zawsze
stąpała z podniesioną głową.
Moja
siostra nie mogła mnie jednak uchronić przed wszystkim. W wieku dziesięciu lat
przez własną nieuwagę zwierzyłam się nowo poznanej dziewczynie z czegoś, co
powinno pozostać w rodzinnym gronie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z powagi
jednej, drobnej informacji. Właśnie wtedy zmuszono mnie do złożenia mojej pierwszej
przysięgi wieczystej.
Wyobraźcie
sobie panikę dziesięcioletniego dziecka, które przysięga żyć wedle przyjętych
zasad i zachowywać tajemnice rodziny tylko dla siebie. A potem wyobraźcie sobie
jego panikę, kiedy dowiaduje się, że jeśli ją złamie, umrze.
Krótko
potem przenieśliśmy się do jednej z naszych letnich posiadłości w Anglii,
pozostawiając za sobą rodzinną Francję. Kiedy przekroczyłam wiek jedenastu lat
stanęłam przed nowym wyzwaniem – miałam uczyć się w Szkole Magii i
Czarodziejstwa Hogwart. Po
pewnym czasie wspomnienia z tamtego okresu zatarły się, chociaż nigdy nie byłam
pewna, czy zrobiły to samoistnie. W końcu nie wiedziałam już, czy bardziej
bałam się tego, że będę z dala od rodziny, czy tego, co zostało mi powierzone.
Każdy sekret, rodowa tajemnica i szereg nowych zasad nabawiały mnie ataków
paniki, które musiałam ukrywać. Wiedziała o nich jedynie Céleste, moja
opiekunka.
Ale
najbardziej przerażało mnie pierwsze zadanie, które zostało mi powierzone.
Masz
zostać przydzielona do Slytherinu. Nieważne, które cechy posiadasz ani co
sądzi ta Tiara.
Slytherin. Przepowiednia mówi o Slytherinie, a ty musisz zostać przydzielona do
Slytherinu.
O
przepowiedni słyszałam wtedy bardzo dużo. Była to jedna z tych nowych rzeczy, o
której wolno mi było wiedzieć. Chociaż podano mi tylko strzępek informacji,
byłam pewna jednego – to, do czego przygotowywano mnie całe życie, właśnie się
zaczynało. A mi nie wolno było zawieźć.
Pamiętam
ten dzień jak dziś. W głowie powtarzałam sobie wszystko to, co musiałam pamiętać.
Recytowałam każdą zasadę i informacje gromadzone tam przez ostatnich jedenaście
lat. Na peronie byliśmy tylko ja, Ophelie i rodzice. Ojciec, ubrany w czarną
szatę i matka, w srebrzystej sukience. Moja siostra przytuliła mnie mocno po
raz ostatni, a potem, ledwo powstrzymując łzy, odsunęła się na bok. Wracała do
Francji, do Beauxbatons. Pamiętam, jak po raz pierwszy w życiu zalała mnie
gorzka fala zazdrości. Ophelie mogła wrócić do domu, a mnie hodowano jak psa.
Matka
ucałowała mnie delikatnie w czoło, a ojciec położył na moim ramieniu prawą
rękę, po czym szepnął mi do ucha słowa, których nigdy nie zapomnę: "Pamiętaj
skąd jesteś".
Wsiadając
do pociągu, wiedziałam, że całe moje życie uległo właśnie diametralnej zmianie.
Zostawiałam za sobą tę delikatną i uśmiechniętą dziewczynkę, którą byłam,
przynajmniej do czasu, aż znów wrócę do domu. Nie do naszej
posiadłości w Hamptons. Do dworku w Montreuil położonego pod Paryżem, w którym
od tamtej pory gościłam tylko raz w roku.
Przepełniała
mnie tak wielka wściekłość, że nawet nie zwróciłam uwagi na samotną podróż.
Chciałam w końcu stanąć twarzą w twarz z tym, co odebrało mi całą
radość tamtych lat. A utożsamiałam to z Tiarą Przydziału.
Nigdy w
całym swoim dalszym życiu nie słyszałam o sytuacji, w którym nie odezwała się
ona ani słowem. Każdy opowiadał o dialogach szeptanych do ucha albo głośnych
sprzeczkach. Ja zapamiętałam jedno – kiedy Tiara opadła na moją głowę,
zapanowała głucha cisza. Słyszałam jedynie łomot mojego serca, ale po raz
pierwszy nie czułam strachu, raczej mobilizację. W końcu Tiara szepnęła tylko
jedno słowo, którym złamała całą moją pewność w postanowieniu. Szkoda.
Na trzęsących się nogach zbiegałam ze schodków, kiedy po całej sali rozniosło
się głośne „Slytherin!”, a jednak nie mogłam pozbyć się uczucia
smutku, jakie wywołało we mnie jedno, na pozór nic nie znaczące słowo. Szkoda.
Tiara miała rację. Powinna mnie żałować, w końcu zaprzedałam duszę diabłu.
Kolejne
sześć lat były latami nauki i pracy. Początkowo rodzice zjawiali się w zamku
raz w tygodniu, a z czasem coraz rzadziej. Chociaż wiedziałam, że w głębi serca
mnie kochali, odkąd pamiętam kłuło mnie uczucie zdrady. Czułam się tak, jakby
robili to tylko po to, żeby kontrolować, czy dotrzymuję złożonych obietnic. Na
każde święta wracałam do Mountreuil, a w wakacje do Hamptons. Wykonywałam każde
zadanie, żyłam według ściśle określonych zasad.
Stałam
się Ślizgonką. W końcu to mi kazano. Wkraść się w łaski Domu Węża. Nie
spodziewałam się tylko tego, co miało dopiero nadejść.
W moje
siedemnaste urodziny w końcu pozwolono mi dowiedzieć się prawdy. Według
tradycji zostałam wtedy wprowadzona w życie mojego rodu, a każda tajemnica
miała stanąć przede mną otworem. Miałam poznać jeden jedyny cel.
I poznałam. Było nim doprowadzenie do upadku Czarnego Pana.
Rok później
cały ślad po moim istnieniu zniknął z powierzchni Ziemi. Nie zachowały się
żadne zapiski, zdjęcia czy wspomnienia, świadczące o tym, że kiedykolwiek
istniał ktoś taki jak ja.
Zniknął
każdy dowód, oprócz mojego słowa. Głupiego nazywam się Yvesanne Marie
Rieux i oto moja historia.
No i wracam z czymś nowym. Jeśli mam być szczera, jednocześnie boję się i czuje ekscytacje. Z jednej strony od dwóch lat nie wzięłam się za nic poważniejszego oprócz Stop Dreaming, a z drugiej zapomniałam już, ile radości daje publikacja czegoś nowego.
Historia Yve kołatała się w mojej głowie już rok. Powstała przypadkiem i strasznie się na nią nakręciłam – wymyśliłam wątki, napisałam początek, chciałam zrobić Wam niespodziankę i w przerwie od publikacji SD publikować POŚ. Oryginalnie opowiadanie miało liczyć sobie tylko 12 rozdziałów, które ukazywałyby się co tydzień. Jak mówiłam, minął jednak rok od tamtego czasu. Łatwo stwierdzić, że mi się nie udało. Ostatnio na nowo wróciłam do tej historii z zamiarem dokończenia jej i publikowania – ponownie – w przerwie od SD. Ale powstało tylko kilka rozdziałów.
Dlatego zmieniłam troszkę założenia, przede wszystkim rozbijając długaśne rozdziały na wiele mniejszych. Zmianie uległ również czas publikacji – patrząc na to, że historia ma być krótka, nie boję się, że popsuje mi to szyki z SD, jednakże wciąż nie mogę pozwolić sobie na pisanie. Pierwszy rozdział powinien ukazać się na przełomie marca i kwietnia, a później zobaczymy jak to się potoczy.
A prolog to taka moja
niespodzianka z okazji drugiej rocznicy Stop Dreaming. I mam nadzieję, że Wam
się podoba :)
Dobrze, Ati, zajmę sobie miejsce, żeby być fajna. Całuski!
OdpowiedzUsuńA zajmuj :D I tak nie będziesz fajna <3 (Nie no, żartuję, zawsze jesteś fajna ofc)
UsuńDOBRA, TUTAJ SKOMNĘ PIERW.
UsuńNo to tak. Wow. Po pierwsze: Francja! I live it! <3. Uwielbiam te francuskie imiona, nazwiska... ♥.
Yve ma pokonać Czarnego Pana... Pisze, że Czasy Hunców... Pierwsze pytanie, które mi się pojawiło: "Z KIM ONA BĘDZIE?". Obstawiam mojego ukochanego Syrka. Nie rozbijaj Jily. Nawet mi się nie waż.
Czy akcja będzie się jeszcze rozgrywać w Hogwarcie? Kuurde, fajnie by było. Uwielbiam czytać czasy szkolne.
Tyle pytań. Chcę nowy rozdział, Ati! ♥.
Szablon... Jest prosty i śliczny! Nazwa bloga też jest taka mega tajemnicza. Pewnie chodzi w niej o miłość. Lol, za dużo romansów, Kath.
To "Od autorki" jest takie u r z e k a j ą c e.
Czekam na rozdział pierwszy, moja kochana Toire.
Całuski!
PS. Tak, zawsze jestem fajna.
Skomnij pierw.
UsuńFrancja! Pjona! Jakoś tak mi się zebrało na Paryż :D I też uwielbiam te imiona i nazwiska. A już niedługo będzie ich więcej ^^
Ej no, jakie z kim ona będzie, jeszcze się dobrze nie zaczęło, a ta już by chciała wiedzieć :D Phi, będziesz musiała poczekać.
Tak, akcja będzie się rozgrywać w Hogwarcie, ale w sumie tylko jedna-bodajże-trzecia część? Coś takiego.
Wiem, że chcesz. Dlatego jeszcze trochę na niego poczekasz, mwhahahah.
Szablon mi szczególnie przypadł do gustu, tak przyjemnie się go robiło :D I uwielbiam te jasne kolorki.
Nad nazwą się trochę głowiłam, ale w sumie jestem zadowolona z tego co wyszło. No i w końcu mam polską!
No, Kasiu, dawaj, interpretacja nazwy/cytatu! Nowe zadanie dla Elitarnych? Obie dobrze wiemy, że byłybyście do tego zdolne xdd
PS. Mi też do gustu przypadło to "Od autorki" *.*
PS2. Nie, nie jesteś.
Prolog mi się bardzo spodobał. Musze przyznać, że jeszcze nigdzie nie spotkałam się z takim założeniem na opowiadanie, a jest ono naprawdę świetne! Ciekawa jestem bardzo, co będzie się działo i jaka jest Yve... No jednym słowem to, jestem podekscytowana i czekam na rozdział ;-)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńJa też jeszcze nigdzie nie spotkałam się z takim pomysłem, więc tym bardziej chciałam go zrealizować :D
Pozdrawiam!
Zaintrygowałas mnie. Dlaczego rodzice posłali ja do Higwartu? Co usłyszała jako 10-letnia dziewczynka (uwaga:opiekunka nke powinna nic wiedzieć , chyba ze brała w tym udział?) i dlaczego akurat ona ma zniszczyć Voldemorta? Czyżby miała byc podwójnym szpiegiem? Musze przyznać, ze naprawdę dobrze sie czytało, podobał mi się kontrast miedzy powaga sytuacji a wciąż jeszcze niedorosla narratorka.
OdpowiedzUsuńCzekam na I rozdział i zapraszam do mnie na zapiski-Condawiramurs ;)
Powinno byc napisane "nieważne".
Hm, kiedy pisałam, że wiedziała o nic jedynie jej opiekunka, miałam na myśli tylko ataki paniki, więc tak w sumie to... nic nie wiedziała i nie brała w tym działu :)
UsuńNa resztę nie odpowiem, bo wszystkiego dowiesz się z kolejnych rozdziałów :D Mam tylko nadzieję, że spodobają Ci się tak, jak prolog :)
Dziękuję, za wytknięcie błędu i za komentarz!
A teraz lecę do Ciebie, w końcu zabiorę się za to opowiadanie, haha :D
okej, to ma sens.
UsuńRozumiem, że nie odpowiesz. Liczę, że akcja rozpocznie się w miejscu, w którym zakończyłaś prolog xD?
Cieszę się, że będziesz czytać moje opowiadanie:*
Hm, nie wiem, czy można powiedzieć, że dokładnie w tym miejscu, ale tak, akcja rozpocznie się krótko po wydarzeniach z prologu :D
UsuńPo pierwsze - OMG KOCHAM TEN SZABLON OMG JARAM SIĘ OMG.
OdpowiedzUsuńPo drugie - masz mnie, ten prolog mnie ma, to opowiadanie mnie ma. Może dlatego, że zapowiada się jako coś innego, coś, czego jeszcze nie czytałam. Sama w życiu nie podjęłabym się pisania o Ślizgonce (bo nie trawię tego domu, nein), co tylko budzi większą ciekawość, jak to COŚ będzie wyglądać.
Sam prolog bardzo tajemniczy, intrygujący i wgl... Aww, chcę to no.
Pozdrowionka!
Yay, cieszę się, że szablon Wam się podoba :3
UsuńHaha, no tak, ja sama też nie trafiłam do tej pory na nic w tym stylu, więc dla mnie to też duże wyzwanie. No i nie powiem, mam problemy z pisaniem o Ślizgonce, zwłaszcza, że Yve pasowałaby na Gryfonkę xdd I muszę się nieźle pilnować opisując jej relacje z innymi Ślizgonami.
No to super, to znaczy, że będziecie czytać na pewno, hahaha.
Ha! Komentuję w końcu!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam z zapartym tchem i mogę stwierdzić jedno: Złapałaś mnie w swoje sidła. KOCHAM taki opowiadania, gdzie jest pełno tajemnic, główna bohaterka intryguje, a całokształt pachnie wielkim mrocznym wydarzeniem!
Oczywiście urzekła mnie Francja! Teraz sama mam do niej sentyment, a ich cudowne imiona i nazwiska mnie zachwycają. A Yve jest z pochodzenia Francuzką <3 Ciekawe czy będzie miała jakiś delikatny akcent.
To czasy Huncwotów, więc mam nadzieję, że gdzieś się tam pojawią! Ostatnio mam wielką ochotę poczytać o walce o główną bohaterkę przez dwóch chłopaków, który się od siebie różnią, ale sprawiają, że trudno wybrać kogo by się przy jej boku chciało! Ponosi mnie fantazja.
"Od autorki" jest prześliczny! O RANY! Zakochałam się w nim, bo to całkowicie mój klimat! *.*
Czekam na pierwszy rozdział niecierpliwie, tak jak czekam na pierwszy rozdział SD nowej części!
Pozdrawiam, spec od kibelków!
HA! Udało mi się Cię złapać w sidła! haha
UsuńCieszę się, że kochasz takie opowiadania ^^
Każdy kocha Francję, hahaha. I dzięki za wzmiankę o akcencie, zapomniałabym o nim hihi xd
No pewnie, że się pojawią. W końcu Yves ma się przyczynić do upadku Voldzia!
Tak czy siak, dzięki, dzięki, dzięki za komcia!
Jejku, czytając to czułam się trochę jakbym oglądała the originals. Ten pomysł z rodem - po prostu świetny. I w końcu coś co mogę czytać, jako że nie jestem aż taką fanką HP.
OdpowiedzUsuńJak mi się reszta spodoba tak jak prolog to przeczytam SD, obiecuje, Kwiatku <3
The Originals, hahahaha, no bardzo xd
UsuńYaaay, w końcu przeczytasz coś mojego <3 Ajemwerihepi
JESTEM! Z opóźnieniem, ale czy to takie ważne? XD
OdpowiedzUsuńLubię temat szlacheckich rodzin, ciekawi mnie jak to wygląda od środka, więc nie ma co ukrywać Ati... trafiłaś w dziesiątkę, haha.
Ciekawość zżera mnie od środka i po prostu nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału i dalszych losów Yve (fajne imię tak swoją drogą XD).
A no i kocham taki układ w szablonach. UBÓSTWIAM. *.* I zgadzam się z Liv - "od autorki" jest prześliczne <3
Moony
Wszyscy mówią, że im się podoba pomysł ze szlacheckim rodem xdd
UsuńCieszę się, że Tobie też <3
Dziękuję za miłe słowa, za te o prologu, szablonie i "od autorki" i przesyłam moc uścisków! <3
Tajemniczo… Zaciekawiłaś mnie <3 Yve wydaje się ciekawą postacią, więc będę czytać, bo chcę poznać jej historię!
OdpowiedzUsuńhttp://zyj-szczesliwie-nowe-pokolenie.blogspot.com/
Na początku przyznam się szczerze, że zajrzałam tutaj z powodu szablonu, który skradł moje serce. Nieprzekombinowany, w pięknych kolorach. Jeden z najlepszych, jakie widziałam. :) A skoro już weszłam, to zaczęłam czytać.
OdpowiedzUsuńNapisałaś prolog, który sprawił, że na pewno jeszcze tutaj do Ciebie wrócę. :) Uwielbiam historie arystokratycznych rodów, a jeszcze bardziej interesują mnie w nich autorskie postaci. Zaskoczyłaś mnie pomysłem o przepowiedni, która mówi, że to Yve ma doprowadzić do upadku Voldemorta. Już zaczęłam dumać, o co może chodzić. :)
Masz też bardzo dobry styl. Nie miałam problemu z „przepłynięciem” przez tekst. Czułam te emocje, widziałam więzy pętające biedne dziecko żyjące pod dyktando rodziców. A ta Wieczysta Przysięga - wow, nawet mnie na moment stanęło serce.
Pod względem poprawnościowym było bardzo dobrze. Tak na szybko wyłapałam:
"a potem ledwo powstrzymując łzy odsunęła się na bok." -> przecinek przed ledwo i po łzy, bo to wtrącenie
"słowa, których nigdy nie zapomnę: "pamiętaj skąd jesteś"." -> słowa, których nigdy nie zapomnę: „Pamiętaj, skąd jesteś”.
"Wsiadając do pociągu wiedziałam, że całe moje życie uległo właśnie diametralnej zmianie." -> przecinek przed wiedziałam
"Nieważne, które cechy posiadasz, ani co sądzi ta Tiara." -> bez przecinka przed ani; i wydaje mi się, że Tiara Przydziału wielkimi, ale sama tiara małą
"Zostawiałam za sobą tą delikatną i uśmiechniętą dziewczynkę którą byłam, przynajmniej do czasu aż znów wrócę do domu." -> Ja bym tu dała "tę", bo zostawiałam kogo? co? biernik i wtedy mamy formę "tę", ale nie będę się upierać. Na pewno brakuje przecinka przed którą.
"Każdy opowiadał o dialogach szeptanych do ucha, albo głośnych sprzeczkach." -> bez przecinka przed albo
"Slytherin!" -> prawidłowy cudzysłów: „(...)”
"Tiara miała racje." -> rację
"odkąd pamiętam kuło mnie uczucie zdrady." -> kłuło
"Miałam poznać jeden, jedyny cel." -> bez przecinka
"Według tradycji, zostałam wtedy wprowadzona w życie mojego rodu" -> bez przecinka
"Nie zachowały się żadne zapiski, zdjęcia, czy wspomnienia" -> bez przecinka przed czy
Generalnie zostaję tutaj na dalszy ciąg, bo historia ma ogromny potencjał. Już nie mogę się doczekać, jak to rozwiniesz i jaka będzie główna bohaterka. :)
Życzę Ci duuużo weny. :)
Wiesz co jest zabawne? Że czytając zdania, które przytoczyłaś, widziałam te błędy zanim przeczytałam je wytknięte przez Ciebie, haha. Już poprawiam :) Co do cudzysłowów, to mam marną wymówkę - pisane były w bloggerze i zapomniałam o zamianie ich w wordzie na "prawidłowe". Ale również to poprawiam w tym momencie :)
UsuńTak czy siak cieszę się, że szablon zrobił swoje :D W sumie chyba właśnie po to jest - żeby "łapać oko" i przyciągać potencjalnych czytelników. A skoro treść Cię zaciekawiła i mówisz, że zostaniesz na dłużej, to chyba tylko lepiej.
Mam nadzieję, że im dalej w las, tym będzie lepiej, haha. I bardzo dziękuję za miłe słowa i komentarz, no i za to wytknięcie błędów, nie każdemu się chce, ale autor naprawdę to docenia!
Pozdrawiam Cię cieplutko i - mam nadzieję - do zobaczenia!
A i jeszcze co do tej Tiary - według mnie to wciąż nazwa własna, nawet jeśli nie używamy drugiego członu (Przydziału), w końcu to nie jakaś tam tiara tylko TA Tiara. Dlatego zostałabym w sumie przy dużej literze.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo,już jest ciekawie <3 Chcę więcej,więcej,więcej! I w dodatku ten szablon *-* CUDO! Życzę weny i zapraszam do siebie:http://1inside1.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńZacznijmy od pierwszej, najważniejszej rzeczy i pierwszego mojego uczucia po przeczytaniu tego rozdziału: intrygujący.
OdpowiedzUsuńOwiany tajemnicą, lekki, wspaniale rozpisany... cudny.
Kojarzę cię ze Stop Dreaming lecz, cóż, nie czytam go regularnie i mam pewne zaległości :/ Tak czy siak obiło mi się o uszy, że piszesz coś nowego. Zajrzałam - No i proszę - kolejny świetny blog.
Tak w ogóle czy ja kiedyś coś komentowałam na SD? Ee... nieważne...
Prolog naprawdę oryginalny i intrygujący :)
Pozdrawiam
Wow, cieszę się, że tu trafiłaś w takim razie :)
UsuńNo cóż, bardzo mi miło, że kojarzysz SD, to chyba dobrze świadczy o blogu, haha. W sumie polecam nadrobić, bo ostatnie rozdziały są zdecydowanie lepsze niż te pierwsze, a niedługo powinna ruszyć druga część opowiadania :D
Ale, to nie miejsce na takie pisanie. Dziękuję za miły komentarz i za samo zajrzenie tutaj!
Dawno nie czytałam ff HP, które nie wiązało by się z moim OTP Harry x Hermione (tak, jestem jedną z tych osób), ale Twój styl pisania i początek tego prologu mnie zaciekawiły. Podoba mi się to, jak oddałaś duszę arystokracji i gdzie to poprowadziłaś. Również za to, że ktoś w końcu czuje smutek z powodu przydzielenia do Ślizgonów, o tym chyba jeszcze nie słyszałam. Mam nadzieję, że rozwinie się to równie świetnie, jak się zaczęło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę mnóstwa weny :>
W takim razie bardzo mi miło, że oderwałaś się od Harrmione i zajrzałaś na POŚ :)
UsuńHm, nigdy nie zastanawiałam się dłużej nad smutkiem z powodu przydzielenia do Slytherinu, próbowałam jakoś pogodzić cechy prawej dziewczyny z tym, jak bardzo musiała się przystosować do coraz to nowszych zasad. Ale fajnie, że ktoś chociaż próbował to zinterpretować :D
Dziękuję bardzo za przemiły komentarz i również mam nadzieję, że kolejne rozdziały Ci się spodobają tak, jak prolog ;)
Atelier
Nigdy nie lubiłam czytać historii w narracji pierwszoosobowej. Nie wiem dlaczego. Może przez to, że większość autorów ff nie powinna się nią posługiwać, bo kończy się to okropnie... U Ciebie nie mam z tym problemu. :)
OdpowiedzUsuńDobrze się zapowiada. Ostatnie zdanie jest takie tajemnicze, podoba mi się. Czy to "i oto moja historia", pojawiające się tak często, działa tylko na mnie? ;d
Ciekawie będzie poczytać o Ślizgonce - nie mającej nic wspólnego z Huncwotami - w latach 70/80. Rozdziały będę nadrabiać powoli, ale to zrobię.
Pozdrawiam. :)